piątek, 4 maja 2018

Rowerowy maj

Nasza zaplanowana przejażdżka rowerowa, zamieniła się w prawdziwą wyprawę. Trasa 8 km, która miała nam zająć 24 minuty, zakładając małe dziecko max 40 minut, zajęła nam ponad 1,5 godziny. Zamiast przyjemnej leśnej ścieżki, większość trasy to był piach. O ile my i nasz starszak dawaliśmy radę bez problemu, to 6 latka co chwilę się zatrzymywała i płakała, że nie daje rady. W sumie nie ma co się jej dziwić. Mały rowerek bez przerzutek. I tak byliśmy z niej dumni. Po męczącej drodze, zasłużona nagroda. Pyszne i ogromne lody. Ten wielki lód córki to jedna kulka 😁😋 Moje smaki to solony karmel i Kinder jajo 😋 Pyyyszne 😀 Jedna kulka tak duża, że po dwie ledwo zjedliśmy.


Syn ma na zdjęciu widoczną "śliwę". Pierwszą w życiu, więc jest dumny, a ja dostałam prawie zawału jak przybiegł z zapuchniętym okiem. Zderzyli sie głowami z siostrą.
Powrót był mniej męczący i z Legionowa podjechaliśmy jedną stację pociągiem 😁


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz