wtorek, 7 lutego 2017

Brzuch...moje utrapienie ;)

Mój brzuch jaki jest, każdy widzi. Jestem 5 lat po ostatnim porodzie i z różnych przyczyn, do tej pory nie udało mi się pozbyć brzucha. Nawet nie chodzi o to, że jest duży, czy obtłuszczony, bo nie jest. Wygląda jak piłka, jak brzuszek mniej więcej w połowie ciąży. I w tym cały mój problem. Ciągle ktoś pyta mnie, albo kogoś z mojej rodziny, o to kiedy rodzę lub w którym miesiącu jestem. Próbowałam coś z tym robić, ale tylko nabawiłam się dodatkowych problemów zdrowotnych.
Łatwo powiedzieć idź na siłownię, mniej jedz, czy biegaj. Głównym problem zdrowotnym, który bardzo mi ogranicza możliwość "wypracowania" brzucha jest kręgosłup. Mam dyskopatię, trzy przepukliny międzykręgowe. Z tym przy odrobinie wiedzy można całkiem sensowne ćwiczenia sobie dobrać, ale ja dodatkowo mam naczyniaka w trzonie kręgosłupa, który przy nieodpowiednim trybie życie, czy nawet przypadkowej kontuzji może pęknąć. A to wiąże się nawet z utratą czucia w nogach, chodzenia. Tfu tfu wolę o tym nawet nie myśleć.
Kilka tygodni temu na otwarciu pewnego sklepu meblowego stałam obwieszona kurtkami z dzieckiem za rękę w kolejce do kasy. Podszedł miły pan z obsługi i dosyć głośno powiedział: Pani jest w ciąży i z dzieckiem, zapraszam do kasy bez kolejki. Na pewno zrobiłam się czerwona, bo poczułam gorąco i zaskoczona powstałym zamieszaniem nie zaprzeczyłam i skorzystałam z zaproszenia. Kiedy kilka dni temu, jedna z koleżanek męża, zapytała go czy będziemy mieli trzecie dziecko, MIARKA SIĘ PRZEBRAŁA! 
Mam już dosyć tych pytań, więc postanowiłam ostatni raz zawalczyć o lepszą figurę. Na razie to tylko dieta i lekka aktywność sportowa.


                                                         To moja codzienność...



                                                   A to moje nowe postanowienie  :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz